Copyrights Krystyna Hoła 2016 Created by 2Sides with WebWave CMS
Pójdę do Boga, do kancelarii,
przyniosę ładną niebieską kopertę.
On ją otworzy, przeczyta pragnienia,
lekko się uśmiechnie, potem pospełnia.
92’
tam
zostały dni
które były drogą
każdy miał znaczenie
ostre kamienie i mchy
na przemian
tu
znalazłam radość istnienia
czystość intencji
jedność woli
i teraz wiem
co jest ważne
ciche pragnienia
wtopione w rytm
biorę w garść
ciepłą miłością karmię
babcia
posiekane czasem ręce
który się skończył
a wczoraj
był dom i ogród
z całą niemocą
chwytam w powietrzu
strzępki twarzy i uśmiechu
gesty rąk
dobro spojrzenia
uwięziona w przestrzeni ciała
żyję pewną nadzieją
że wszystko co się zdarzy
opowiem
jestem kobietą
ukryta w ramionach
idę po śladach
odczytuję znaki
kobietą
wszystko za wszystko
stopnie decyzji
wstyd upadków
zwykła miłość
jestem
dzisiejszym czynem
otwieram jutro
szukałam Cię
między stronami na tyłach okładek
słowach oczach innych
pragnieniu zrozumienia
tropach zaprzeczeniach umysłu
głośnych radościach
znalazłam
w milczeniu ciszy
spokoju dosłownym
modlitwa bezgłośna
nieustanne wsłuchanie
psalm
to była czarna noc
taka jak śmierć
pachniała cynamonem
zobaczyłam siebie
nauczyłam
popłynęła mirra
na moje rany
teraz kapie
kasja z oliwą
Eden
poranna rosa. lekki wiatr.
ogród. cztery rzeki.
on i ona.
gorące słońce. ciało węża.
nagłe zdziwienie.
i owoc. z uległych rąk.
zimny pył ziemi. wieczorny chłód.
ostre miecze. w tle.
czas
białe klawisze
czyste C
z modlitwą nadziei
czarne wyżej
obniżony ton
dni od do
ziemskie legato
duchowe staccato
tu i tam
byt jednoczesny
fuga istnienia
pajęczyna pragnień
nienasyconych zmysłów
powolna śmierć
możesz się wymknąć
wybierając trudniejsze
stopniowo zrzucać
kokon istnienia
św. Janowi od Krzyża
w tych literach
znalazłam sens
i ciągnę go do siebie
codzienną lekturę
zamieniam w czyn
wielki upór
niedociągnięć wiele
odrzucam ciężar
milknie chaos
zbliżam się powoli
do sedna
jeszcze wczoraj
miałam poukładane
czynności pierwsze i ostatnie
emocje alfabetycznie
plany marzenia
brak zdziwienia na co dzień
przemyślane kiwnięcie palcem
a teraz jesteś Ty
pokolenie
żółto-biały
to był dzień
mokry
i słone obwarzanki
mocne słowa jeszcze brzmią
mimo, że wiatr zamknął księgę
drobnymi krokami
zmierzamy za tobą 2005’
idę
choć ranią mnie w stopy
kamienne myśli
dzień jest upalny
ale wiatr chłodzi włosy
idę
jeszcze kilka pagórków
i wieczna przestrzeń
mój dom to
ściany bezpieczne
milczące
okna zamknięte
czerwień ognia
coraz większa biel ścian
wąsko
do ogrodu
wczoraj
weszłam na ścieżkę
pośród wielu drzew nie widziałam nieba
ale nigdy nie byłam bliżej
echo łamanych gałęzi
jeszcze brzmi.
dziś
idę dalej
odrzucam zbędny bagaż
obijam stopy
czasem gubię szlak
by go odnaleźć
radykalną decyzją.
jutro
będzie nowy dzień
nie chcę wiedzieć jaki,
bo w każdym
prowadzi On.
trzeba zobaczyć siebie w Świetle
żeby prawda
rozsadziła kamień.
potem na nowo
przyzwyczaić do własnej twarzy
serca i rąk
nagle cielesnych.
budować w Nim
wieczne ja.
Jesteś,
przeczuwałam obecność
i wciąż pytam
zdziwieniem dziecka
co to za miłość
że zmieniona
w ciało i krew
co to za wierność
że nawet gdy brak decyzji
wypatruje
co to za prawda
że byt i nadbyt
łączy w całość.
Jesteś, i teraz
już nie chcę siebie.
to taka przestrzeń
że nie trzeba słów
to takie zrozumienie
że wystarczy myśl
uczucia i wola
połączone w jedno
tworzą całość
w jedności
Litania
człowieku
który nienawidzisz prawdy i dobra
niech Ci Bóg błogosławi,
który zdradziłeś serce człowieka
niech Ci Bóg błogosławi,
który krzywdzisz niewinnych
niech Ci Bóg błogosławi,
który z pogardą patrzysz na innych
niech Ci Bóg błogosławi,
który oczerniasz i kłamiesz
niech Ci Bóg błogosławi,
który dzielisz ludzi
niech Ci Bóg błogosławi,
który znasz wyłącznie przemoc jako relację
niech Ci Bóg błogosławi,
który nie masz odwagi poszukiwać prawdy
niech Ci Bóg błogosławi i wybaczy.
19.10.2021r.
Biblia
to słowo jest
jak lśniące szkło
tylko przez pryzmat
można odczytać
sens
słucham
kobiety mówią
o złudnych nadziejach
i zwykłych dniach
biorę słowa do rąk i plotę w wiersz
cicho bezradnie płyną
łaskoczą policzek
a przecież
samarytańska studnia
gliniany dzban
Jerozolima
siedem aniołów u wrót
miasto i mur
Światło
otwarte bramy
i narody
Genezaret
pochylone łodzie
zmurszałe drewno
stare sieci zanurzone
podarte od nadmiaru
głębia jeziora
jak tamte słowa
zrozumiane dopiero później
oni
zobaczyli prawdę
w śladach stóp
na wodzie
Habakuk
wybaw mnie
od języka
i warg
własnych sideł
i pułapek
nieprostego serca
i czynów
blask słońca
rozpięte niebiosa
wyżyny
świątynia
sto talentów
tysiąc syklów
sześciuset
dziesięć tkanin
cztery pierścienie
złoty wieniec
nieustanny ogień
ołtarz i dym
oliwa z kadzidłem
gest kołysania
miła woń
prawo wieczyste
Betlejem
zastępy niebieskie
skalna grota
pasterze
światło gwiazdy
królowie
wonne dary
kamienny żłób
Józef z Maryją
Dziecię
Ezechiel
gwałtowny wiatr
cztery twarze
rydwan
świątynne sklepienie
szum
i połknięty zwój.
Wciąż woła do dusz
Święty!
żona Lota
miała srebrne misy
i złote pierścienie
w pół drogi
straciły sens
płynęły słono do jej ust
Estera
naturalny wdzięk
czystość spojrzenia
prostota serca
jasność umysłu
subtelne piękno
sedno kobiecości.
Judyta
w jego świecie
władza i żądza
na złote zasłony
spadała krew
domniemanych zdrajców.
w jej świecie
był Bóg
milczący dach
z modlitwą.
odcięła mu głowę
ocaliła resztę.
Oblicze
ponad pojęciami
ponad wszelkim słowem
ciepło spojrzenia
głębia wiary
pokój
dzieło Ducha
mówiące
Jestem
Modlitwa
proszę o łaskę
głębokiej miłości
roztropnego języka
trafnej oceny sytuacji
rozsądnego podejścia
nieustannej radości serca
by w zwyczajnym dniu
być darem
Copyrights Krystyna Hoła 2016
Created by 2Sides with WebWave CMS
przyszłam na świat. otrzymałam imię. nieprzypadkowo. wychowano mnie w dobrej rodzinie. kochałam. urodziłam cud. jadłam wyśmienite potrawy w cieple południa. i suchy chleb w mroźne samotne dni. nie było łatwo. choć wielekroć leciała manna. widziałam zachody słońca nad morzami. a także brud wielu miast. ciął mnie skalpel i laser. dokonywałam wielu wyborów. poznałam co to prawdziwa przyjaźń, z której można zrobić diament. i strach wynikający z własnych i ludzkich słabości. polubiłam siwy włos i nowe bruzdy. potrafię odczytywać pragnienia serc. uczę się codziennie zaprzeczaniu sobie, by pozyskać jak najwięcej Jego. rozumieć innych. dawać co najlepsze. dziś mam 40 lat. i wiosnę. z Jego woli idę. moim marzeniem jest aby wszyscy poznali Miłość.
2016'
Modlitwa
Kochany Panie Boże, dziękuję Ci za to
że Jesteś
za moją rodzinę i przyjaciół,
oraz za wszystkich spotkanych ludzi, którzy są inspiracją
lub byli przestrogą,
że umiem ruszać ręką i nogą a czasem nawet głową,
że mogę być dla innych a oni dla mnie,
że potrafię kochać i rozumieć albo przynajmniej się starać,
że mogę modlić się i cieszyć każdego dnia, ponieważ
patrząc wstecz widzę tworzący się obraz całości, którego
jeszcze nie rozumiem,
że mogę poznawać Ciebie i nieustannie się uśmiechać,
bo poznałam najgłębszy sens, którym jest miłość.
2019'
niech cię nie zniechęci
wątpliwość
niech cię nie gubi
labirynt domysłów
niech cię nie oddala
przeszłość lub przyszłość
Duch wyjaśnia wszystko
za Nim
idź
nagle zieleń stała się niewidoczna
a drzewa wyrosły korzeniami
więc, nic tu po mnie
jabłka maliny zapachniały ziemią
miały metaliczny smak
więc, nic tu po mnie
rewersowe emocje
rozciągnięte sny
więc, wracam
by kolory zapachy
odzyskały kształt 2011’
życie to chwile wyobraźni
nieodróżniane
stałość ulotność
ból radość
zawieszeni jak klucze na haku
szpilki na ogłoszeniach
- wiara to zbyt wiele -
ta myśl odsuwa
naiwnie wydłużona
chłodzi zmysły
zmraża serca
byt zamienia
w niebyt 2011’
a więc Jesteś
w śpiewie ptaków
deszczu nad ranem
głośnym klaksonie
szumie samolotu
Jesteś również
powolnym słońcem
ciszą zmroku
oschłą nocą